Druga rocznica rosyjskiej napaści, Ukraina wciąż stawia opór. Wojna. Znudzenie tematem, hejt w internecie

„Druga rocznica wojny w Ukrainie. Nie możemy do niej się przyzwyczajać, stawać się obojętni na śmierć, cierpienie i niebezpieczeństwo. Dzisiaj Ukraina, jutro my. Nigdy więcej wojny!” – napisał dziś, w drugą rocznicę inwazji Rosji na Ukrainę, europoseł Robert Biedroń na swoim instagramie. 24 lutego 2024 roku, we wczesnych godzinach porannych wojska rosyjskie przekroczyły granicę Rosji z Ukrainą. Władimir Putin zaskoczył Ukrainę, atakując w momencie gdy większość ludzi jeszcze spała. Na początku Putin miał nadzieję na wojnę błyskawiczną, ale zacięty opór i odwaga Ukraińców, nie dopuściły do takiego obrotu wydarzeń.

Po dwóch latach wojny można odnieść wrażenie, że duża część społeczeństwa zmęczyła się już tematem. Ukazuje się to przede wszystkim w tym, jak zmienił się stosunek wielu Polaków do Ukraińców. Oczywiście, wynika to między innymi z faktu, że Ukraina i Polska mają dużo sprzecznych interesów, co prowadzi do konfliktów. Nie ma w tym nic dziwnego, bo nie jest żadną tajemnicą, że państwa nie mają przyjaciół – tylko własne interesy. Jednak przykry fakt jest taki, że niedawne protesty przewoźników i obecne rolników, często stają się pretekstem do nagonki Polaków na Ukraińców i Ukraińców na Polaków. Oczywiście nagonki w internecie, bo tak jest o wiele łatwiej.

Zdaje się, że Ukraińcy często zapominają, że Polska ma swoje interesy i ma prawo o nie zabiegać. Oczywiście nie podlega dyskusji, że pomoc humanitarna i militarna powinny – w dalszym ciągu – być dostarczane na Ukrainę, ale nie może być tak, że Ukraina szantażuje Polskę emocjonalnie, za każdym razem gdy nasze interesy są sprzeczne. Z kolei fakt ich sprzeczności, nie może być usprawiedliwieniem dla atakowania zwykłych Ukraińców ad personam. Tym bardziej, że jako obywatele kraju, w którym nie toczy się wojna – jesteśmy na uprzywilejowanej pozycji. Zapewne bardzo łatwo jest powiedzieć obcokrajowcowi, żeby wracał do siebie, jeśli coś mu się nie podoba, ale w normalnej sytuacji jest to niezwykle nieuprzejme, a w sytuacji kiedy w kraju tej osoby właśnie toczy się wojna – jest to po prostu paskudne. Pytania typu „dlaczego nie jesteś na froncie” najłatwiej zadawać tym, którzy nigdy wojny nie doświadczyli.

Jak to mówią – „kozak w necie…”

Niedawno na platformie Tik-Tok pojawił się dziwny trend. Twórcy filmików wstawiają dwie czarne grafiki, z których jedna przedstawia zwykłą, prostą dziewczynę, a druga królową, która ma nad tą pierwszą triumfować. Królową jest Polka lub Ukrainka, w zależności od tego, kto wstawia filmik. Same filmiki, to jeszcze nic, wiele i tak nie wnoszą. Najciekawsze rzeczy dzieją się w komentarzach. Nie będę się tutaj zastanawiać, kto w tym internetowym konflikcie ma rację, bo prawda jest taka, że zarówno komentarze Polaków, jak i Ukraińców świadczą, przede wszystkim o niedojrzałości autorów. Ukraińcy wyśmiewają rok 1939, kiedy to Polska została zaatakowana przez Niemcy i Związek Radziecki, na co Polacy odpowiadają pytaniem „jak to jest mieć codziennie sylwestra za oknem?”, co oczywiście jest nawiązaniem do ataków rakietowych, jakich dopuszcza się Rosja. Jednocześnie zauważam tendencję, do licytowania się, kto ma lub miał gorzej w historii. Wszyscy wiemy, że Polska, podczas swojej długiej historii, wycierpiała więcej, niż niejeden kraj na świecie. Jednak tego, czy mieliśmy zawsze najgorzej, chyba nie da się zmierzyć. Polska nieraz znajdowała się w bardzo złej sytuacji, z racji swojego położenia geograficznego, ale równie duże problemy z sąsiadami, miały lub mają nadal: Korea, Syria czy Palestyna. Nie rozumiem, także porównywania naszej historii do obecnej sytuacji na Ukrainie. Nikt nie zaprzecza temu, że Polacy w przeszłości dużo wycierpieli, ale właśnie – słowo „przeszłość” ma tu kluczowe znaczenie. Obecnie możemy cieszyć się życiem w kraju, który nie jest ogarnięty wojną i miejmy nadzieję, że ta nigdy do nas nie wróci. Natomiast obywatele Ukrainy cierpią w tym momencie z powodu konfliktu zbrojnego. Można nie przepadać za Ukraińcami, bo chociaż nie pochwalam oceniania ludzi po narodowości, to nie zmuszę nikogo do lubienia kogokolwiek, ale skąd pomysł, żeby porównywać naszą sytuację do tego, z czym musi obecnie mierzyć się Ukraina? Czy wieczne stawianie się w pozycji ofiar i licytowanie, nawet w kwestii tego „kto bardziej cierpi” prowadzi do czegokolwiek?

Wdzięczność

Kiedy Putin zaatakował Ukrainę, Polacy niemal natychmiast rzucili się na pomoc. Nie tylko organizowali liczne zbiórki darów dla uchodźców, ale często przyjmowali ich do własnych domów, traktując nieraz jak członków rodziny. Zapewne wielu z nas zareagowało bardzo emocjonalnie i nie ma w tym nic złego, bo były to reakcje po prostu ludzkie. W tamtym czasie Polacy spisali się na medal, wykazując postawę pełną współczucia i solidarności. Z kolei ze strony Ukraińców dało się, wtedy wyczuć ogromną wdzięczność.

Ostatnio można odnieść wrażenie, że wdzięczności jest w naszych wschodnich sąsiadach coraz mniej, z kolei w nas samych jest coraz mniej współczucia. Tutaj powinniśmy zadać sobie pytanie – dlaczego oczekujemy wdzięczności? Wdzięczność to dobra rzecz, ale tylko wtedy gdy wynika z potrzeby serca, a nie jest wymuszona. Jeśli pomagamy komuś w potrzebie, zakładając że powinien być nam wdzięczny, to jest to agresja. Pasywna, ale wciąż agresja. Natomiast jeśli ktoś okazuje się być wyjątkowo niewdzięczną osobą, to świadczy to tylko o nim, bo ludzie są różni, niezależnie od narodowości. Faktem natomiast jest, że w sytuacji, kiedy jesteśmy pierwszym bezpiecznym krajem, dla osób uciekających przed wojną (a tak jest niewątpliwie w przypadku uchodźców z Ukrainy), to przyjęcie ich nie jest z naszej strony żadną łaską, ale obowiązkiem wynikającym z prawa międzynarodowego. Mówi o tym Konwencja Genewska, którą Polska ratyfikowała wraz z Protokołem Nowojorskim w 1991 roku.

Paskudny incydent z polską flagą – jak ważny jest wzajemny szacunek

Protesty rolników budzą wiele emocji, frustracji i złości. Niedawno nerwy puściły dwóm Ukraińcom, którzy na przejściu granicznym w Medyce dopuścili się paskudnego incydentu. Jeden z mężczyzn, według relacji rolników miał nagrywać całą sytuację, drugi natomiast wytarł sobie przysłowiowe cztery litery polską flagą. To oczywiście paskudne, niedopuszczalne znieważenie i nie ma dla niego usprawiedliwienia. Apeluję jednak, żeby nie wrzucać wszystkich Ukraińców do jednego worka, bo ludzie są różni niezależnie od narodowości. To czy ktoś jest dobrym człowiekiem, czy nie, nie ma nic wspólnego z tym, z jakiego kraju pochodzi. Między Polakami a Ukraińcami nieraz dochodzi do konfliktów, to jasne. Powodem takich sytuacji są między innymi różnice kulturowe, czy problemy w komunikacji, wynikające z nieznajomości języka. Nie sposób nie zauważyć, że konflikty wynikają także z braku wzajemnego szacunku, jak to ma miejsce w opisanej wyżej sytuacji. Warto jednak, żebyśmy zdali sobie sprawę z tego, że w całej tej sytuacji mamy wpływ na jedną rzecz – na swoje zachowanie. To my wybieramy czy do każdego Ukraińca będziemy podchodzić indywidualnie, czy zaczniemy szufladkować ludzi i ich generalizować. Jeśli chcemy ograniczyć liczbę nieporozumień i sporów, musimy starać się szukać porozumienia, a słowa te kieruję zarówno do moich rodaków, jak i Ukraińców. To, że jakiś Ukrainiec zachował się paskudnie nie znaczy, że nie warto do innego podejść z serdecznością. Tak samo, jeśli ktoś z Ukrainy ma przykre doświadczenia z Polakami to nie znaczy, że wszystkich Polaków należy wrzucić do jednego worka. Nawet jeżeli nie warto doszukiwać się przyjaźni pomiędzy różnymi państwami, to zdecydowanie warto szukać jej w drugim człowieku, a tu narodowość ma już drugorzędne znaczenie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

POPULARNE ARTYKUŁY