Procedowanie ustawy rozpoczęło się w połowie kwietnia, a już 1 maja parlament przyjął ustawę w drugim czytaniu. Trzecie czytanie również poszło po myśli partii rządzącej, jednak to jeszcze nie oznaczało jej przyjęcia. Ustawa bowiem trafiła na stół prezydent Salome Zurabiszwili, która – tak, jak zapowiedziała – zawetowała ustawę. Ta wróciła do parlamentu, który dziś wieczorem przełamał weto prezydentki. Ta ma teraz 5 dni na podpisanie ustawy, która – w ocenie międzynarodowych obserwatorów – kieruje Gruzję w kierunku moskiewskich wpływów.
Wbrew proeuropejskiemu kierunkowi
Pomimo ostrzeżeń płynących z Unii Europejskiej gruziński parlament odrzucił prezydenckie weto. Za jego odrzuceniem opowiedziało się 84 parlamentarzystów, przeciw było 76. To oznacza, że kontrowersyjna ustawa weszła w życie, a Gruzja pomimo jawnie prozachodniego społeczeństwa zbliżyła się do Rosji.
W reakcji nasiliły się protesty pod budynkiem parlamentu, gdzie zebrały się setki osób. Rozwścieczony tłum zaczął wyzywać przedstawicieli partii Gruzińskie Marzenie od „Rosjan” i niewolników. W reakcji ministerstwo spraw wewnętrznych zaapelowało w mediach społecznościowych o umożliwienie wyjścia politykom z parlamentu. Na miejsce zostały wysłane siły policyjne. Gruzja pogrąża się w chaosie.
Wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Josep Borrell wydał oświadczenie dotyczące decyzji gruzińskiego parlamentu. W komunikacie podkreślił, że UE wyraża ubolewanie nad decyzją gruzińskich polityków, wskazując, że przyjęta ustawa jest sprzeczna z fundamentalnymi wartościami i zasadami UE. Jego zdaniem przepisy te oddalają Gruzję od wcześniej obranej drogi do członkostwa w UE, jednocześnie zaznaczył, że UE dalej stoi po stronie nardu gruzińskiego, który w zdecydowanej większości przejawia wolę przystąpienia do wspólnoty.
Więcej na ten temat w felietonie Damiana Kaczmarczyka „Myśląc globalnie”