Przed dzisiejszym pojedynkiem, w Neapolu, niespodziewanie gruchnęła wieść o zmianie na ławce trenerskiej. Francesco Calzona zastąpił Waltera Mazzariego. Nowy szkoleniowiec miał… 24 godziny, by zapoznać się z drużyną, odbyć trening i zestawić skład na hitowy pojedynek z FC Barceloną.
Obie ekipy z problemami
Napoli ciągnie się gdzieś, w środku stawki. Aktualnemu mistrzowi Włoch pozostała, praktycznie walka o prawo gry w Lidze Mistrzów, w następnym sezonie. Po zaskakującej zmianie trenera Luciano Spallettiego, z którym drużyna z Kampanii zatriumfowała w Serie A, Napoli nie wygląda na zespół, który aspiruje do zdobywania tytułów. Wręcz przeciwnie, morale są zachwiane. Coraz głośniej mówi się o potencjalnych odejściach z końcem sezonu kluczowych, dotąd zawodników. Wymieniani są Osimhen czy Piotr Zieliński, który nie został zgłoszony do rozgrywek Ligi Mistrzów ze względu na podpisany już, rzekomo kontrakt z Interem Mediolan.
Rywal z Katalonii również mierzy się z problemami. I to zarówno na boisku, jak i w dziale księgowości. Po zawstydzającym meczu z Villareal, trener Blaugrany, Xavi Hernandez ogłosił odejście po zakończonym sezonie. Mimo to w Neapolu będzie grał… o posadę już teraz, bo nikt w zarządzie klubu nie wyobraża sobie braku awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Wiadomo, że Barcelona, w obecnej sytuacji finansowej liczy każdy grosz, żeby spiąć budżet. Jedynym pozytywem może być forma 16-letniego skrzydłowego, Yamala który już w tym wieku pokazuje że może stanowić o sile ataku w przyszłości. Tylko czy to wystarczy na ekipę z południa Włoch?
Mecz na Stadio Diego Armando Maradona zapowiada się naprawdę ciekawie. Środowe starcie przyniesie też odpowiedź na pytania, jaki kurs obiorą oba kluby na dalszą fazę rundy wiosennej oraz czy uda się zachować twarz w tym burzliwym dla obu drużyn czasie.