Rzeczą, której nie można za to odmówić Brukseli, są starania na rzecz ochrony europejskich konsumentów poprzez wprowadzenie odpowiedniego prawa, jak i kontrolę jego stosowalności w praktyce. Odnosi się ono nie tylko do obszaru produkcji żywności, ale również m.in. elektroniki, materiałów budowlanych czy chociażby artykułów codziennego użytku. Wszyscy bowiem kojarzymy chociażby to tajemnicze oznaczenie CE (Conformité Européenne), które odnosi się do zgodności produktów z unijnymi dyrektywami Nowego Podejścia. Jak zatem prezentuje się omawiana sfera i w jaki sposób może stanowić o sile bądź jej braku?
Zabawki, artykuły budowlane i przedmioty codziennego użytku
Jak już wcześniej zaznaczyłem tego rodzaju przedmioty podlegają pod regulacje związane z dyrektywami Nowego Podejścia. Czym one jednak są? Dyrektywy Nowego Podejścia to przepisy, pozwalające na swobodny obrót wyrobami spełniającymi zasadnicze wymagania w zakresie bezpieczeństwa względem ludzi, zwierząt i środowiska, tj. Muszą być odpowiednio przystosowane do użytku przez konsumentów, z uwzględnieniem ochrony zdrowia i środowiska. Są one obligatoryjnie stosowane na terenie całej Unii Europejskiej, a ich celem jest stworzenie jednolitego systemu przepisów, który ma likwidować tzw. bariery techniczne. Tak dopuszczone produkty poza znakiem CE muszą być wsparte deklaracją zgodności WE/UE, odpowiednimi testami i badaniami, jak i dokumentacją techniczną. W przypadku niezgodności na producencie i importerze ciąży odpowiedzialność karna oraz finansowa. Dodatkowo jego produkty mogą zostać wycofane z rynku, a nawet może dostać nakaz wstrzymania produkcji.
W praktyce oznacza to tyle, że my jako konsumenci możemy zawierzyć producentom i odpowiednim instytucjom, że zabawki jakie damy naszym dzieciom nie będą szkodliwe dla ich zdrowia. Tak samo, że materiały budowlane za pomocą których budujemy nasze domy, remontujemy nasze mieszkania nie przełożą sią na rozwój chorób w przyszłości. Sprawa się tyczy również życia codziennego, gdyż nietrudno sobie wyobrazić wybuchające zasilacze czy baterie, a także przepalenie się suszarki, którą właśnie suszymy włosy. To są często proste, ale bardzo ważne rzeczy, gdyż chodzi tutaj o bezpieczeństwo nasze oraz naszego otoczenia w postaci naszych bliskich, ale i środowiska w jakim przebywamy i jakim chcemy się cieszyć.
Normy dotyczące elektroniki
Całkiem niedawno w jednym ze swoich tekstów zawarłem plany unijnej administracji do ustandaryzowania systemu napraw drobnej elektroniki. Takie działanie miało na celu ułatwienie dostępu konsumenta do usług serwisowych, próbując zwiększyć szanse zwykłego Kowalskiego w starciu z ogromnymi korporacjami. Tutaj mówimy o prawie, które jeszcze jest w trakcie tworzenia, niemniej UE może się już pochwalić znacznymi sukcesami w omawianej dziedzinie, ale zacznijmy od podstaw. Wcześniej wspomniana certyfikacja CE obejmuje również sprzęt elektroniczny. Szczególne znaczenie ma to w najbardziej wrażliwych, a zarazem powodującym największe szkody podczas ich uszkodzenia. Mowa tutaj o zasilaczach i bateriach, które potrafią powodować szkody dla naszej instalacji czy nawet życia, gdyż tanie zasilacze potrafią porazić użytkownika, a substancje chemiczne jakie mogą się z nich wydobywać mogą zaszkodzić naszemu zdrowiu, oraz wywołać skażenie środowiska.
Przechodząc do spraw bardziej aktualnych i nieco bardziej zauważalnych. Otóż Unia Europejska wymusiła normalizacje interfejsów ładowania do USB-C dla drobnej elektroniki takiej jak: telefony, tablety, słuchawki czy chociażby kamery. Uderzyło to głównie w Apple, które do tej pory kurczowo trzymało się własnego standardu Lightning w swoich smartfonach. Działo się tak, pomimo że już w ipadach były stosowane interfejsy USB-C. Jaka była przyczyna takiej praktyki? Bardzo prosta, mianowicie chodziło o zwiększenie zysków poprzez produkcję akcesoriów w zawyżonych cenach, gdyż takie od innych producentów nie chciały współpracować.
Poza fizycznymi barierami gigant z Cupertino stosował zapory softwaerowe, którym to skutecznie opór postawiła Bruksela. Od zeszłego roku smartfony tego producenta posiadają ustandaryzowany port, ponadto przepisy wymusiły otwarcie systemu na zewnętrzne oprogramowanie, w związku z tym każdy użytkownik korzystający z najnowszych wersji systemu IOS ma możliwość pobierania aplikacji poza AppStorem. Oczywiście producent mógł uznać, że się wycofuje w związku z tym z rynku europejskiego, ale jak widzimy tak się nie stało, gdyż Europa jest zbyt dużym rynkiem by od tak go porzucić.
Żywność
Przechodząc do tego dziś mocno wrażliwego tematu odejdę nieco od wciąż toczących się protestów rolniczych, gdyż ten obszar jest znacznie szerszy, pomimo tego, że jest mocno związany z rolnikami. Do tej kwestii jednak zamierzam odnieść się nieco później. Tymczasem skupmy się na samych normach i ostatecznych produktach, jakie może dostać w markecie przeciętny człowiek. A na tym polu można powiedzieć, że mamy niewiarygodne szczęście, że urodziliśmy się w tym obszarze naszej planety.
Dla wielu z nas szokującą kwestią jest to, że nawet w cywilizowanych państwach takich jak USA jakość żywności jest znacznie gorsza. Pomijam tutaj amerykańskie zamiłowanie do gotowców i fast foodów, ale rzecz ma się również do zwykłych produktów. Często ten sam produkt za wielką wodą ma inny skład od tego jaki może dostać Europejczyk w sklepie. Dzieje się tak, ponieważ nigdzie na świecie poza UE nie istnieją aż tak restrykcyjne normy dotyczące produkcji spożywczej jak na starym kontynencie. Dotyczą one nie tylko warunków sanitarnych produkcji, przewozu i dystrybucji, ale również składu chemicznego. Znaczna część barwników stosowanych na całym świecie m.in. w napojach gazowanych jest uznawana przez Brukselę jako szkodliwą dla zdrowia, a w związku z tym zakazaną we wszystkich państwach członkowskich.
Rzeczą niewyobrażalną dla przeciętnego mieszkańca Europy jest proces kąpieli chlorowej drobiu. W tym samym czasie 25% producentów mięsa drobiowego w USA stosują tą praktykę jako skuteczną w walce z salmonellozą oraz przedłużającą zdatność do spożycia. U nas takie coś jest od dawna zakazane i raczej nikt z nas nie chciałby spożywać tak potraktowanego produktu odzwierzęcego. Takie same normy dotyczą produkcji warzyw owoców i zbóż, które powinny być wolne od nadmiernego stosowania pestycydów, z dala od ruchliwych dróg i miejsc skażonych chemicznie. Takie zabiegi przekładają się na nasze zdrowie i jakość życia, więc powinniśmy doceniać fakt, że żyjemy w tak wysoko funkcjonującym regionie świata.
Zboże z Ukrainy i protesty europejskich rolników
Jest jednak pewien bardzo wyraźny zgrzyt w całej układance. Od lutego 2022 roku Ukraina prowadzi wojnę obronną przeciwko napastnikowi. Rzeczą jasną jest, że bez zachodniego wsparcia Ukraina nie byłaby w stanie się bronić i tak naprawdę państwo to wciąż pozostaje zależne od sojuszniczej kroplówki. Jednak ojczyzna Wołodymyra Zełenskiego przed wojna była jednym z większych eksporterów zboża szczególnie na Bliski Wschód. W związku z tym by umożliwić Kijowowi zachowanie własnej produkcji ułatwiono przewóz produktów rolno-spożywczych przez terytorium UE do docelowych odbiorców. Bruksela miała wtedy na myśli również możliwą klęskę głodu w krajach arabskich i możliwą kolejną falę migracji. W związku z tym powstał termin „zboże techniczne”, co miało symbolizować, że jest to produkt nieprzystający do warunków UE. Zysk upatrzyły tutaj pewne osoby i przedsiębiorstwa skupując i sprzedając to zboże znacznie gorszej jakości. Tym sposobem takie wadliwe, ale tanie zboże trafiło na rynek wewnętrzny UE i wszelkiego rodzaju zanieczyszczenia takie jak metale ciężkie znalazły się w naszej żywności.
Tu właśnie odkrywa się druga strona medalu, ponieważ nasi rolnicy podlegający tym wszystkim normom mają znacznie większy koszt produkcji od tych ze wschodu. Tam też często mamy do czynienia z gargantuicznymi i zoligarchizowanymi gospodarstwami rolnymi. Więc mają niesprawiedliwą przewagę względem naszych producentów i mogą sprzedawać wszystko po znacznie niższych cenach, co spowodowało tak niskie ceny w skupach, że rodzime rolnictwo staje się nierentowne. W związku z tym na terenie całej UE rozpoczęły się protesty, miejscami dość dzikie, gdzie odpady rolne są wylewane w centrach miast. W Polsce zapowiadało się na to, że takich scen nie doświadczamy, poza kilkoma niedopuszczalnymi incydentami, jak nieprzepuszczenie karetek na sygnale czy traktorzysty z flagą ZSRR namawiającego Rosję do zbrojnej agresji na europejskie stolice oraz sporadycznymi transparentami antyukraińskimi i antyunijnymi. Jednak dnia 05.03.2024 roku doszło do kilku incydentów w Warszawie podczas protestu rolników, gdzie zaczęto m.in. rwać kostkę brukową z chodnika i rzucać w policję, rozpoczynając starcia ze stróżami prawa. Ponadto dochodziło do prób dostania się na teren sejmu oraz podpalania opon i rac.
Niemniej ta grupa społeczna walczy w słusznej sprawie, niestety nie zawsze odpowiednimi środkami. Dodatkowo doczepiają się do niej niekoniecznie pożądane i związane z rolnictwem środowiska oraz jednostki silnie zradykalizowane. To w konsekwencji powoduje, że zwykli ludzie zamiast skupić się na wysłuchaniu postulatów protestujących, zaczynają ich odbierać negatywnie. W ich oczach protestujący jawią się jako ci, którzy chcą utrudniać życie innym, wszczynając awantury, zanieczyszczając miasto i blokując przejazdy.
To, gdzie jest ta siła?
Moim zdaniem tkwi ona w możliwości dyktowania zagranicznym podmiotom produktów jakie u nas są pożądane, a jakie nie. Unia też staje się pewnym wyznacznikiem dla producentów odnośnie kontroli jakości, ponieważ jeżeli coś zostanie dopuszczone do sprzedaży w Europie to w większości sytuacji będzie mógł być sprzedawany na całym globie. Tak więc możemy bronić własnych konsumentów i narzucać własne standardy jakościowe, do których wszyscy inni muszą się dostosować. A przecież takich dziedzin jest znacznie więcej niż tylko te wymienione wcześniej, bo przecież mamy ochronę danych osobowych w postaci RODO, prawo w zakresie budownictwa itd. W związku z tym powinniśmy korzystać z tej siły, by osiągać własne cele i podnosić standard życia Europejczyków.
Źródła
https://european-union.europa.eu/priorities-and-actions/actions-topic/food-safety_pl
https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX:32022L2380
https://www.rp.pl/konsumenci/art1264441-inny-sklad-to-samo-opakowanie-produktow-w-ue
https://nauka.uj.edu.pl/aktualnosci/-/journal_content/56_INSTANCE_Sz8leL0jYQen/74541952/139347368