Na takie sprawy warto patrzeć nieco szerzej niż przez pryzmat własnych obserwacji i doświadczeń. Jest tak, dlatego że analiza na tzw. chłopski rozum prowadzi jedynie do powierzchownych wniosków. Problem jest znacznie bardziej złożony niż przesiadka dzieci z sanek na rowerki w zimę, klimat śródziemnomorski nad Bałtykiem czy susze tak daleko, że nie będą nas Polaków dotyczyły. Co niektórzy nawet uznają to za błogosławieństwo, gdyż jak twierdzą rolnictwo w Polsce będzie mogło mieć plony przez cały rok albo będą mieli oni przyjemne temperatury również zimą. Jest to prawdą, niemniej lista negatywnych zjawisk związanych ze zmianami klimatycznymi jest zdecydowanie dłuższa i gorsza w skutkach dla ludzkości.
Z raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) wynika, że jeżeli radykalnie nie zmniejszymy emisji gazów cieplarnianych do końca tego dziesięciolecia to zmiany jakie nastąpią będą już nieodwracalne. Do najważniejszych skutków zalicza się:
· Wzrost średnich temperatur
· Susze i powodzie
· Gwałtowne zjawiska pogodowe
· Zmniejszenie się zasobów wody pitnej
· Powrót starych i powstawanie nowych patogenów, atakujących rośliny, zwierzęta i ludzi
· Zalanie części obszarów lądowych
Geneza problemu migracji w Afryce
Jak to zazwyczaj bywa, najbardziej poszkodowani będą najbiedniejsi, w tym wypadku Afrykańczycy. Afryka od upadku Europejskich potęg kolonialnych mierzy się z skutkami ich obecności do dziś. Mowa tu m.in. o podziale nieuwzględniającym faktycznych podziałów etnicznych, zacofaniu technologicznym, skażeniu środowiska czy wyeksploatowaniu zasobów naturalnych. Są to idealne warunki do rozwoju lokalnych konfliktów, z którymi Czarny Ląd zmaga się do dziś. Obraz wojen, przestępczości, głodu czy problem z dostępem do wody pitnej jest dla miejscowej ludności codziennością. W związku z tym nie ma co się dziwić, że ci chcą wyemigrować do lepszego świata.
Na wszystkie ww. czynniki w różnym stopniu negatywny wpływ ma niekorzystny dla człowieka klimat. Zależność tą dostrzega Unia Europejska, dla której migracja od zawsze stanowiła wyzwanie. Organizacja ta próbowała przeciwdziałać temu oferując doraźne środki w postaci pomocy humanitarnej i środków pieniężnych. Takie działania miały skłonić potencjalnych migrantów do pozostania w swoich ojczyznach, niemniej nie osiągnęło to zamierzonego skutku. Do ludności docierały zaledwie ochłapy, ponieważ większość była rozkradana przez skorumpowane władze, lokalnych watażków czy strony konfliktów zbrojnych. Nawet jeśli pomoc faktycznie trafiała do potrzebujących, to była na bieżąco konsumowana i w dłuższej perspektywie dawała marny efekt.
Migracje z Afryki i Bliskiego Wschodu
Wszyscy dobrze pamiętamy Kryzys Migracyjny, którego apogeum miało miejsce w 2015 roku. Wówczas państwa członkowskie otrzymały przeszło 1.2 miliona wniosków azylowych, co stanowiło ponad dwukrotność stanu z roku poprzedniego. Miały one źródło w serii wydarzeń w Afryce i na Bliskim Wschodzie tj. arabska wiosna i związane z nią wojny w Syrii czy Libii, jak i niepokojami w nowopowstałym Sudanie Południowym, a także w Etiopii. Był to rok, w którym doszło do największej liczby prób nielegalnego przekroczenia granic UE, wg danych Komisji Europejskiej było około 1.8 miliona osób. Nielegalna migracja nieco się unormowała w 2016 roku, ale to dopiero rok 2017 przyniósł znaczące zmniejszenie liczby wniosków o azyl.
Tak szybki napływ ludności do Europy stanowił spore wyzwanie. Poza podstawowymi kwestiami takimi jak gdzie ich umieścić i jak zapewnić im możliwość pracy czy godne warunki życia dochodziły kwestie różnego odbioru zaistniałej sytuacji przez elity rządzące krajów członkowskich. Ten kryzys spowodował znaczące spowolnienie procesów integracyjnych, gdyż państwa zdały sobie sprawę, że organizacja nie była przygotowana do współdziałania w ramach ograniczenia impetu wydarzeń na członków UE i potrzebne są reformy. W te sytuacji każdy kraj musiał w pierwszej kolejności radzić sobie sam. Stąd powstały różnego rodzaju ogrodzenia na granicach, m.in. na Węgrzech, czy obozy dla migrantów, w których warunki do życia były bardzo różne. Nie wszystkim też się podobały kwoty migrantów, jakie miały przyjąć na siebie społeczeństwa europejskie, co tylko zaogniało konflikt nie tylko z Brukselą, ale również między stolicami starego kontynentu.
Szantaż migracyjny
Jak już wcześniej wspominałem UE próbuje walczyć z zbyt szybkim napływem migrantów do Europy poprzez m.in. pomoc humanitarną czy finansowanie. Te metody są zazwyczaj nieskuteczne, gdyż nie trafiają tam, gdzie powinny. Takie finansowanie dotyczy również państw graniczących z Unią lądowo lub poprzez morze. Założeniem tego ma być odpowiednie dofinansowanie tych państw, by mogły zatrzymać migrantów u siebie. Bruksela w ten sposób częściowo ceduje odpowiedzialność za los przemieszczających się na podmioty zewnętrzne, które zdecydowanie mniejszą uwagę przykładają do warunków humanitarnych czy chociażby praw człowieka, co z perspektywy zachodniej mentalności jest wątpliwe moralnie.
Teraz można się zastanowić, do czego to prowadzi? Moim zdaniem do niczego dobrego, ponieważ skazujemy setki tysięcy osób na życie w przeludnionych obozach dla migrantów. Są oni również skazywani na niebezpieczny powrót do domów. Ponadto władze państw upatrzyły dochodowy interes w zmaganiach UE z migrantami. Tak narodził się szantaż migracyjny, bo kraje znajdujące się w pobliżu europejskich granic zauważyły, że w razie potrzeby mogą grozić Brukseli, żądając kolejnych pieniędzy w zamian za niewypuszczanie migrantów.
Taką praktykę regularnie prowadzi Turcja czy Tunezja, o której było głośno we wrześniu 2023 w związku z znacznym napływem migrantów na włoską wyspę Lampedusa. Schemat działania był prosty: Tunezyjskie władze wysyłały grupy ludzi na wątpliwej jakości obiektach pływających na wyspę argumentując, że nie są w stanie ich zatrzymać ze względu na brak sił i środków. W związku z tym Tunezyjski prezydent żądał znacznego zwiększenia pomocy finansowej mającej zostać przeznaczonej na walkę z nielegalną migracją. Pod koniec września Komisja Europejska odblokowała 67 mln euro na ograniczenie migracji i 60 mln pomocy budżetowej. Ta oferta została odrzucona przez prezydenta Kaisa Saieda ze względu na to, że te środki są zbyt niskie.
Migracje – element walki z Zachodem
Migracje mogą stać się również elementem walki przeciwko Unii Europejskiej i próbą destabilizacji wewnętrznej. Mogliśmy to zaobserwować na własnej skórze podczas kryzysu na granicy unijno-białoruskiej z 2021 roku. Sytuacja bezpośrednio dotykała Polski, Litwy i Łotwy. Reżim białoruski ściągał migrantów z bliskiego wschodu kusząc ich łatwym wjazdem na teren UE, po czym porzucali ich na granicy i zostawiali na pastwę losu. Ci ludzie nie mając innego wyjścia podejmowali próbę nielegalnego przekroczenia granicy. Liczbę szacuje się na między kilkanaście a kilkadziesiąt tysięcy osób. Dziś wiemy, że była to próba rozbicia jedności UE przed Rosyjską agresją na Ukrainę z 2022 roku. Wiemy również, że nie udało się rozbić struktur unijnych, a służby krajowe jak i europejskie wykonały swoje zadanie. Niemniej takie próby wywarcia wpływu mogą się powtarzać w przyszłości i musimy starać się temu przeciwdziałać z odpowiednim wyprzedzeniem.
Lawinowy wzrost liczby ludności na świecie
Obecnie ziemię zamieszkuje około 8 miliardów ludzi, jednak wzrost liczby ludności jest wciąż dynamiczny. Według prognozy Organizacji Narodów Zjednoczonych populacja świata może wzrosnąć do około 8,5 miliarda w 2030 r. i 9,7 miliarda w 2050 r. Przewiduje się również, że wartość szczytowa zostanie osiągnięta w latach 80-tych XXI w. i ma wynieść około 10,4 miliarda ludzi pozostając na tym poziomie do końca stulecia.
Wzrost ten będzie nierównomierny, bo gdy w bogatych krajach europejskich populacja ma się zmniejszać o tyle w biednych państwach Afrykańskich czy na Bliskim Wschodzie ma się zwiększać. Ponad połowa przewidywanego wzrostu populacji światowej do 2050 r. będzie skoncentrowana w ośmiu krajach: Demokratycznej Republice Konga, Egipcie, Etiopii, Indiach, Nigerii, Pakistanie, Filipinach i Zjednoczonej Republice Tanzanii. Oczekuje się także, że państwa Afryki Subsaharyjskiej wniosą ponad połowę przewidywanego wzrostu do roku 2050. Ludność ta będzie potrzebowała żywności, wody pitnej i poprawy jakości życia, której to nie będzie mogła doświadczyć w swoich trapionych problemami ojczyznach. W zestawieniu z wciąż wzrastającymi temperaturami rysuje to nam katastrowe migracyjną. Ci wszyscy ludzie będą szturmować nasz kontynent, a my nie będziemy w stanie udzielić pomocy tak ogromnej masie.
Czy możemy coś z tym zrobić?
Tak naprawdę nie mamy wyjście i nie tylko możemy, a wręcz musimy coś z tym zrobić. Unia Europejska próbuje przeciwdziałać temu napływowi poprzez regulacje klimatyczne. Możemy dyskutować o zasadności niektórych działań w tym zakresie, np. czy samochody elektryczne są bardziej ekologiczne od innych aut biorąc pod uwagę ślad węglowy włożony w produkcję i utylizację zużytych modeli, albo czy w naszym wypadku lepsze będą elektrownie wiatrowe czy jądrowe. Jednak nie powinniśmy bagatelizować tematu i mówić, że i tak nie mamy wpływu.
Nawet zakładając, że takiego wpływu nie mamy to lepiej jest podjąć próbę walki przed faktem niż gasić ogromny pożar w momencie jego wystąpienia. Powinniśmy zapobiegać, tym bardziej że wcześniej mieliśmy do czynienia z kilkuset tysiącami migrantów, a jeżeli nic nie zrobimy to może przyjść nam się mierzyć z milionami. Jak wynika z danych Eurostatu od kilku lat obserwujemy wzrost składanych wniosków azylowych. Oczywiście pewną anomalią był opisany wcześniej kryzys migracyjny. W 2020 roku wpłynęło ich niespełna 0,5 miliona, a już 2 lata później liczba ta zbliżyła się do miliona. Zatem lepsze są działania prewencyjne ograniczające chęć emigracji niż doraźne środki. Czy regulacje klimatyczne okażą się takimi? To czas pokaże, jednak nie można pozostawić tej sprawy samej sobie.
Damian Kaczmarczyk
Źródła:
https://www.europarl.europa.eu/topics/pl/article/20170629STO78629/odpowiedz-ue-na-wyzwanie-migracji
https://www.pap.pl/aktualnosci/chaos-na-lampedusie-na-wyspe-przybylo-juz-68-tys-migrantow-wideo
https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2021-10-27/bialorus-eskalacja-kryzysu-migracyjnego
https://www.un.org/en/desa/world-population-reach-8-billion-15-november-2022