Na skróty
Niska frekwencja wśród młodych – przyczyny
Wybory samorządowe za nami. Niska frekwencja wśród młodych wyborców może być spowodowana kilkoma czynnikami. Po pierwsze, młodzi mają często niewielki związek z lokalną społecznością. Młodzież często nie czuje się tak zaangażowana lokalnie, co może obniżać jej motywację do udziału w wyborach samorządowych. Ponadto, często nie ma tak intensywnych debat na poziomie lokalnym, w porównaniu do tych na poziomie centralnym. Może to prowadzić do mniejszego zainteresowania wyborami na szczeblu samorządowym.
Wiele młodych osób skupia swoją uwagę na kwestiach o znaczeniu krajowym lub międzynarodowym, co może ograniczać ich zainteresowanie lokalnymi wyborami. Ponadto, niektórzy mogą mieć wrażenie, że ich głos został już wysłuchany w poprzednich wyborach, szczególnie jeśli ich postulaty zostały podjęte przez nowy rząd i są obecne w debatach publicznych.
Kolejnym powodem niskiej frekwencji jest bariera związana z koniecznością zapisania się do odpowiedniego obwodu wyborczego zgodnie z miejscem zamieszkania. Proces ten mógł być uciążliwy, szczególnie dla osób niezameldowanych w danym miejscu, które muszą dostarczyć dokumenty potwierdzające ich miejsce zamieszkania, takie jak umowa najmu, rachunek za prąd na własne nazwisko czy umowa o pracę z adresem, zgodnym z obwodem wyborczym. Ta procedura mogła być dodatkowym utrudnieniem dla młodych osób, które mogą być mniej zorganizowane w tych kwestiach.
Niska frekwencja wśród młodych – opinie ekspertów
Redakcja SPACEME poprosiła kilku ekspertów o komentarz w tej sprawie. Politolog Henryk Domański powiedział:
„Młodzi w ogóle rzadziej chodzą (na wybory – przyp. ped.), są niedoreprezentowani wśród wyborców w porównaniu z innymi kategoriami wiekowymi, więc to jest potwierdzenie tej prawidłowości. Nie ma w tym nic zaskakującego. To nie dotyczy szczebla samorządowego, tylko w ogóle, mniejszego zaangażowania ludzi młodych w politykę. Nie doceniają ważności polityki dla ich przyszłych losów życiowych. Zajmują się czym innym, częściowo edukacją, częściowo jeszcze spędzaniem wolnego czasu, turystyką, tego typu rzeczami. Nie mają tego rozpoznania.
To jest taka cecha pokolenia ludzi młodych, która różni ich od ludzi w średnim wieku, przede wszystkim, którzy są bardziej zaangażowani w politykę, bo wiedzą, że oddziałując, mając jakiś wpływ na politykę w systemie demokratycznym również kształtują swoje losy życiowe, na przykład możliwości pracy, czy w ogóle oddziaływania na rzeczywistość.”
Jacek Raciborski z kolei stwierdził:
„Niski (wynik frekwencji – dop. red.), ale w porównaniu do zwykłych wyborów samorządowych w Polsce to ta frekwencja nie jest dramatycznie niska.”
Bartłomiej Biskup tak skomentował udział młodych w wyborach:
„Po pierwsze w ogóle młodzi ludzie rzadko chodzą (na wybory – dop. red.), trudno ich zmobilizować. Te wybory parlamentarne były takim powiedziałbym wyjątkiem, dlatego że w wyborach parlamentarnych były tematy takie, które młodzież mogły zainteresować, część młodzieży przynajmniej, typu właśnie aborcja. To też jest takie trochę progresywne, trochę wolnościowe i to też młodych ludzi mogło zainteresować. A tutaj w samorządowych już takich tematów nie ma zdecydowanie, bo są takie tematy, raczej przyziemne, którymi z kolei młodzi ludzie się mało interesują.
Te wszystkie usługi publiczne, za które odpowiada samorząd, bo przecież nie odpowiada za aborcję, mieszkalnictwo – w bardzo małym stopniu, no to te usługi publiczne jeszcze młodych ludzi nie dotyczą. Młodzi ludzie jeszcze nie mają swoich dzieci, swoich rodzin, czyli de facto nie korzystają z jakości tych usług publicznych, które zapewniają samorządy, takich jak czy przedszkola są, czy nie ma, czy dzieci trzeba wysłać do szkoły, czy opieka medyczna – młodzi ludzie nie korzystają, bo z reguły są zdrowi w zdecydowanej większości.
W związku z tym też nie widzą tego takiego bezpośredniego sensu, czy bezpośredniego wpływu na tą rzeczywistość, która jest im potrzebna. Później z wiekiem się to zmienia, no bo z wiekiem przychodzą też inne sytuacje życiowe, jak na przykład rodzina, dzieci, korzystanie z opieki medycznej.”
O komentarz poprosiliśmy także Bartosza Rydlińskiego. O to co nam powiedział:
„Mam taką tezę, że nie glosowali (młodzi – dop. red.), bo mieli mały wybór. W sensie mieli mały wybór, jeżeli chodzi o kandydatów młodego pokolenia, szczególnie w wyborach do dużych miast. Jakbyśmy spojrzeli, kto wygrywał (…), to rzadko były to młode osoby, osoby pokroju właśnie najmłodszych, czyli od 18 roku życia. To jest jeden aspekt, a drugi, że chyba polityka rządu 15 października nie do końca może odpowiadać młodym, gdyż zarówno w sprawach czy polityki mieszkaniowej, czy w sprawie praw kobiet no to rząd mało zrobił do tej pory.”